17 zamkniętych placówek oraz prawie 2,5 tys. czynnych uczestników protestu – tak wyglądał w Toruniu i okolicach pierwszy dzień strajku w oświacie. Nauczyciele podkreślali, że walczą nie tylko o pieniądze, ale też o godność
Już w piątek 5 kwietnia br. było wiadomo, że w dniu strajku toruńscy pedagodzy mają się stawić w pracy wcześnie rano. Ci pracujący w przedszkolach przed godz. 6, a ci ze szkół między 7.30 a 8. Takie było polecenie ich zwierzchników, którzy chcieli wiedzieć, jak liczną kadrą dysponują (a kto strajkuje), nim w placówkach pojawią się dzieci.
Nikt jednak się nie spodziewał, że 8 kwietnia, w dniu rozpoczęcia strajku, szkoły – choć teoretycznie otwarte – będą… zamknięte. Ich dyrektorzy, powołując się na instrukcje z magistratu, nie chcieli wpuszczać do budynków nikogo z zewnątrz. W tym dziennikarzy. Ewentualne rozmowy z mediami możliwe były jedynie przed gmachami.
(…)
Justyna Wojciechowska-Narloch
Cały tekst – GN nr 15 (e-wydanie)
Pozostałe artykuły w numerze 15/2019:
- Pełnym Głosem: Władzo, pora zmienić płytę
- Felieton: Raport przed końcem świata
- Dlaczego MEN liczy inaczej?
- Dlaczego doszło do strajku? Tydzień pozorów
- Sławomir Broniarz: Rząd nas testował
- Pensum+, czyli na bruk
- Rozmowy o proteście: Jesteśmy wzburzeni
- Będę strajkować, ponieważ chcę uczyć
- System próbują ratować nauczyciele
- Nadzorujący „z ulicy”
- Sto lat temu odbył się w Warszawie związkowy zjazd zjednoczeniowy
- Rozmowa: Czeka nas trudny rok
- Kurs programowania zamknięty w pudełku
- Śpij godzinę dłużej
- Twoje dane – Twoja sprawa. 9. edycja programu edukacyjnego Urzędu Ochrony Danych Osobowych
- Awans zawodowy: Refleksja (po)awansowe
- Orzeczeń jest mniej
- Pytaj o dowody: Liczebność klasy
- Pytania do eksperta: Dodatek stażowy
- Bliżej prawa – Roszczenie o status quo ante