Ankieta redakcyjna. O tym, jak efektywnie wykorzystać doświadczenia edukacji zdalnej po powrocie do stacjonarnej szkoły


Pospolite ruszenie, które obserwowaliśmy w momencie ograniczenia działalności szkół, można błędnie odczytać jako sprawną odpowiedź na potrzebę chwili i płynne przejście z edukacji stacjonarnej do zdalnej

Nauczyciele bez wahania przystąpili do zmiany formy nauczania w obawie o swoich uczniów i nie ma co ukrywać, w obawie również o swoje miejsca pracy. Ale czy wszyscy robili to poprawnie, czy uwzględniali potrzeby emocjonalne i możliwości sprzętowe oraz intelektualne uczniów?

Czy w ogóle polska szkoła była na to gotowa?

Moim zdaniem, ale też zdaniem większości nauczycieli i dyrektorów, nie. Dlaczego?

Ponieważ, po pierwsze, nie wszyscy nauczyciele pracowali dotychczas z wykorzystaniem nowych technologii, a ich kompetencje cyfrowe były na różnym, często niskim poziomie. Nie wszyscy nauczyciele, ale też większość dzieci nie miała własnego, odpowiedniego i bezpiecznego sprzętu komputerowego oraz dostępu do internetu. Szkoły nie miały uruchomionych i wdrożonych edukacyjnych platform, które na organizację takiej formy nauczania pozwalają. Większość szkół nie pracowała dotychczas w taki sposób, a wiemy, że metodyka nauczania zdalnego jest diametralnie inna niż tradycyjna. Nie da się przełożyć jej w stosunku 1:1, co, niestety, próbowali czynić niektórzy dyrektorzy.

(…)



Zyta Czechowska, Nauczyciel Roku 2018

Więcej na ten temat w Głosie nr 25-26 (e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 25-26/2020: