Felieton. Wypaleni nauczyciele


Z zamiarem napiętnowania wypalonych nauczycieli, którzy krzywdzą dzieci, Bogusław Śliwerski, autorytet w środowisku pedagogicznym, nosił się od dawna. Może książkę napisze, może wykład wygłosi, a może tak tylko obiecuje, a słowa przecież nie dotrzyma. Czy piętnowanie wypalonych cokolwiek może zmienić? Dajmy spokój, panie profesorze, szkoda naszego czasu. Są przyjemniejsze rzeczy niż próżna krytyka.

Ponad pół roku temu spotkałem profesora na podsumowaniu ruchu innowacyjnego w Łodzi i usłyszałem, że prymitywni nauczyciele to jest wielki problem, który należy pilnie rozwiązać. Niektórzy wykazują oznaki poważnych zaburzeń psychicznych. Ich emocje stanowią zagrożenie dla uczniów. Nie reagując na to, co wyprawiają te czarne owce, sami na siebie ściągamy kłopoty. Wpadła mi ta uwaga do jednego ucha, a drugim wypadła. Przepraszam, tort dzielą. Większy czy mniejszy kawałek?

W grudniu spotkałem Śliwerskiego na konferencji pedagogicznej i usłyszałem, że nauczycielski prymitywizm pęcznieje jak ciasto drożdżowe. Rośnie i tyje w zatrważającym tempie. Nie wolno być obojętnym na to zjawisko, ponieważ wypaleni, ale wciąż aktywni zawodowo nauczyciele, bardzo szkodzą wizerunkowi naszej grupy zawodowej. Powtarzam: wszyscy nauczyciele zapłacą za tę hańbę, której nie są sprawcami. Jedynie milcząco na nią przyzwolili. Sprawa jest poważna, dzieci i siebie trzeba ratować. „Przepraszam, że przerywam – powiedziałem – ale właśnie wino podają. Czerwone czy białe?”



(…)

Dariusz Chętkowski

 

Cały felieton – tylko w Głosie Nauczycielskim (nr 7, e-wydanie)

 

 

 



Pozostałe artykuły w numerze 7/2020: