MEN nie odrobiło lekcji i nie posłuchało naszych postulatów. Polska szkoła jest zacofana technologicznie


Z Danutą Jeziorowską, nauczycielką muzyki w Uniwersyteckim I Liceum Ogólnokształcącym im. Juliusza Słowackiego w Chorzowie, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

Jak pracuje nauczyciel muzyki w czasie pandemii? Jak wyglądają lekcje i czy stanowią jakieś zagrożenie?

– W różnych czasach muzyka była odbierana jako zagrożenie, obecnie wszystko zależy od tego, czego się słucha (śmiech). Ale koniec żartów.

Bo jest zakaz śpiewania?

– Pojawiły się wytyczne, żeby wykonywać z uczniami niewokalne ćwiczenia na lekcjach muzyki. Tak to mniej więcej zostało sprecyzowane przez MEN. Trudno jednak zrezygnować z ćwiczeń emisyjnych – oddechowo-głosowych, dlatego poluję na jak największą salę w szkole i staram się uczniów tak ustawić, aby dystans między nimi był jak największy. Oczywiście im mniej uczniów w klasie, tym lepiej. Przy 25-26 uczniach to jest trudne. Dlatego realizuję od września zdecydowanie więcej elementów czysto teoretycznych, analiz muzycznych, sporo czasu spędzamy też na słuchaniu utworów. Metody pracy zmieniły się. Ale to nie wyczerpuje całego sedna obcowania z muzyką, czyli ekspresji, śpiewania, uczestnictwa.

Kiedy śpiewacie?

– Kiedy są warunki. Nie mogę nikogo przymusić do ściągania maseczek w małych  pomieszczeniach. To jest absolutnie niemożliwe. Nie będę narażała ani młodzieży, ani siebie. Na zdjęcie maseczek pozwalam sobie jedynie w dużych salach, w auli szkolnej. Przy otwartych oknach można trochę pośpiewać. Staram się jak mogę, bo młodzież chce brać udział w lekcji czynnie, a nie tylko biernie.

(…)



Więcej  – GN nr 40-41 (e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 40-41/2020: