Niektórzy rodzice o szkolnych procedurach i regulaminach: to fanaberie i koronaściema


Z Aleksandrem Pysznym, dyrektorem Szkoły Podstawowej nr 8 w Czerwionce-Leszczynach, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

Minął miesiąc od pojawienia się uczniów w szkołach. Jest lepiej czy gorzej?

– Sytuacja w oświacie z każdym rokiem robi się coraz trudniejsza. Wszystkie braki, niedopatrzenia, nierozwiązane sprawy, nakładają się na obecną sytuację. Znaleźliśmy się, a myślę o wszystkich pracownikach oświaty, na samym dnie drabiny społecznej. Nikt się z nami już nie liczy. Nikt nie interesuje się tak naprawdę tym, co dzieje się w szkołach. Tak zaczął nam się wrzesień.

Mierzenie temperatury, obowiązkowe noszenie maseczek przez uczniów w częściach wspólnych? Co się nie podoba?

– W mojej szkole jeszcze to tak bardzo nie wybrzmiało. Z organu prowadzącego przyszła jednak informacja, że dla niektórych problemem jest ozonowanie pomieszczeń. Ozonator zdołałem jeszcze zakupić przed rozpoczęciem roku szkolnego. Uznałem, że na zwiększaniu bezpieczeństwa uczniów i nauczycieli nie ma co oszczędzać. Ale pojawiły się głosy krytyki. Właśnie dostałem opinię sanepidu, że jeśli urządzenie stosujemy zgodnie z przeznaczeniem, jeśli ma ono atesty i certyfikaty, to nie widzą problemu z ozonowaniem powietrza w szkole w celu jego oczyszczenia.

Postarał się Pan o opinię?

– Tak, musiałem mieć to na piśmie, musiałem się dowiedzieć, czy są jakieś przeciwwskazania.

Ta opinia oznacza, że możecie go stosować. Dobrze to odczytuję?

– Ozonator kupiłem, żeby zwiększyć bezpieczeństwo wszystkich osób przebywających w szkole. Wyłącznie o to chodziło. Sprawa zaczęła się od anonimu, który wpłynął do organu prowadzącego.

(…)



Więcej  – GN nr 40-41 (e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 40-41/2020: