We wrześniu prowadziliśmy nauczanie hybrydowe. Nie mieliśmy innego wyjścia


Z Iwoną Chęcińską, dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 5 z Oddziałami Integracyjnymi i Specjalnymi w Sosnowcu, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

Wrześniowy powrót do szkoły zaczęliście od nauczania hybrydowego. Eksperci i lekarze ostrzegają, że takich przerw w stacjonarnym nauczaniu może być więcej. Jesteście na to przygotowani?

– Martwię się, że może dojść do kolejnego lockdownu, byłoby to dla nas trudne, bo spora grupa naszych podopiecznych, w tym uczniowie autystyczni, potrzebują stałego kontaktu ze szkołą. Inaczej trudno jest prowadzić zajęcia rewalidacyjne, mówić o rozwoju społecznym, który czasami jest ważniejszy niż sama edukacja. Można jednak powiedzieć, że prowadzone we wrześniu nauczanie hybrydowe dało nam wiele cennych doświadczeń dotyczących łączenia nauczania stacjonarnego ze zdalnym.

Czas od marca do czerwca nie wystarczył, by nabyć tych doświadczeń?

– Wiosną było nam bardzo ciężko, mimo że nasza szkoła jest dobrze wyposażona w sprzęt multimedialny i komputery, a nauczyciele przeszli dużo szkoleń w tym zakresie. Sprzęt, szkolenia, nawet poradnik przygotowany przez MEN bardzo nam pomogły, ale trzeba pamiętać, że nie było aż tak szczegółowych wytycznych i zorganizowanie kształcenia zdalnego musieliśmy sami rozpracować. Trzeba było nauczyć się rozmawiać z dziećmi, wykorzystując nowe technologie, co wcale nie jest takie proste. Nauczyciele z 30-letnim i większym doświadczeniem, którzy już dawno mogliby być na emeryturze, pracowali nad metodami kształcenia zdalnego z myślą o wszystkich uczniach, w tym ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. Wszystko robiliśmy sami. W maju zdecydowaliśmy, że cała szkoła zacznie pracować w jednej aplikacji – Teams. Ujednolicenie było koniecznością.

(…)



Więcej  – GN nr 40-41 (e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 40-41/2020: