Felieton. Dlaczego nie myjemy kubków?


Tradycja rzecz święta. W mojej szkole odwiecznym zwyczajem jest niemycie kubków. Każdy nowy pracownik nie może tego pojąć. Niejednemu wydaje się to obrzydliwe. Jak to nie myć? Zostawiać brudny kubek na weekend? Umyj, a się przekonasz, że tradycję trzeba szanować.

Zdarzyło mi się ze 20 lat temu umyć swój kubek. Odstawiłem po lekcjach czysty na ociekacz i wyszedłem dumny ze szkoły. Nie jestem przecież brudasem. Nikt mi nie powie, że brak higieny może być tradycją. Okropność! Niech inni nie myją, a ja będę nawet szorował. Gdy następnego dnia chciałem napić się kawy, okazało się, że nie mam w czym. Mojego kubka nie było. Nie ma mojego, więc może zrobię sobie kawę w innym. Chyba się nikt nie obrazi, że wziąłem bez pytania. W końcu to tylko kubek.

Spojrzałem w prawo, spojrzałem w lewo… wszędzie brudne kubki. Zajrzałem do szafki – to samo. Na parapecie nawet zarośnięte, kilka z pleśnią. Niemożliwe, żeby na 100 kubków ani jeden nie był czysty. To w czym mam się napić kawy? – zapytałem tak, żeby usłyszał mnie cały pokój nauczycielski. „Weź swój i umyj” – odpowiedział ktoś siedzący w pobliżu. Okazało się, że aby mieć pod ręką swój kubek, nie wolno go myć. Umyty zawsze ktoś weźmie. A potem szukaj wiatru w polu.

Pięć lat później miałem zastępstwo na drugim piętrze. Normalnie nie mam tam lekcji. Wchodzę do sali i oczom nie wierzę. Kubek się znalazł. A już myślałem, że cię nigdy nie odnajdę. Mój skarbie jedyny! Ile ja się naszukałem, w ilu miejscach byłem, z iloma osobami rozmawiałem, prosząc, aby mi oddali. Wszystko na nic. Już nawet nagrodę wyznaczyłem za informację, która pomogłaby mi odnaleźć zgubę. Bez rezultatu. A teraz po pięciu latach oto jesteś między doniczkami w sali matematycznej. Co za szczęście – odnalazł się mój ulubiony kubek z jeżem. Dała mi go mama, gdy miałem cztery lata i zachorowałem na zapalenie płuc. Gdy piję z niego kawę, prawie nie choruję.



(…)

 

Dariusz Chętkowski

Więcej – GN nr 11 (e-wydanie)

 



Pozostałe artykuły w numerze 11/2020: