Nadesłane do Głosu. Dzięki strajkowi nauczycieli Polacy zrozumieli, że edukacja to ważna sprawa


Zawieszeni Właściwie chciałam swój felieton zatytułować „Krajobraz po bitwie”, ale zaraz nasuwają mi się kolejne pytania szczegółowe: „Jakiej bitwie? Kogo z kim? Kto wygrał, a kto przegrał?”… Dałam sobie spokój z językiem wojennym, wszak każdy w miarę zorientowany człowiek wie, że to typowe dla języka nowomowy, propagandy, manipulacji językowej itd.

Niech będzie „Zawieszeni”. Kto? Nauczyciele, którzy podjęli strajk. W imię obrony godności (idealizm). Poprawy własnych warunków bytowych przez podwyżki płac (realizm). Zwrócenia uwagi na skutki „deformy oświaty” (pragmatyzm).

Dlaczego? Ponieważ nauczyciele są odpowiedzialni. W mojej szkole wyglądało to tak. Czekamy na decyzję rządu, że podejmie sensowne rozmowy z nauczycielami. Dajemy czas. Ale jest deadline. Trzeba wystawić oceny. Łamiemy się i wystawiamy. Czekamy dalej. Optymiści. Ale trzeba w końcu klasyfikować uczniów i robimy to. Świadomi, że jesteśmy w sytuacji moralnego szantażu. Nasze dobro, warunki bytowe naszych rodzin, szanse naszych dzieci na lepsze życie oddalają się wraz z wizją wywalczonej podwyżki. Ale postawieni pod ścianą, czyli ostatnim dniem możliwego klasyfikowania uczniów przez radę pedagogiczną, klasyfikujemy. My – nauczyciele, a nie np. wójt w wyniku uchwalonego z dnia na dzień prawa. I zawieszamy strajk 27 kwietnia. Żeby nasi uczniowie spokojnie zdali matury.

Co straciliśmy, a co zyskaliśmy? Tu każdy powie po swojemu.



(…)

 

Marzena Drężek

Nauczycielka języka polskiego

 

Cały tekst – GN nr 18-19 (e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 18-19/2019: