Żaden związek nie może proponować likwidacji Karty Nauczyciela. My jej bronimy i będziemy bronić!


Ze Sławomirem Broniarzem, prezesem Związku Nauczycielstwa Polskiego, rozmawia Piotr Skura

Kończy się stary rok i zaczyna nowy – 2020 r. Co ten nowy rok przyniesie nauczycielom, oświacie?

Niepokój. I nie chodzi o to, że związkowcy zawsze powinni być czujni i pełni obaw. Niepokój wynika z powodów oczywistych – ostatnie wypowiedzi różnych osób związanych z edukacją nie napawają optymizmem.

Chodzi o słowa przewodniczącej sejmowej komisji edukacji Mirosławy Stachowiak-Różeckiej z PiS, że „nie warto umierać za Kartę Nauczyciela”?

Mam też na myśli m.in. wywiad szefa oświatowej „Solidarności” Ryszarda Proksy, w którym wspomniał, że w zamian za podwyżki środowisko powinno podjąć rozmowy o pensum. W podobnym duchu wypowiada się szefowa sejmowej komisji edukacji, ale mówią o tym też osoby zapowiadające założenie jakiegoś nowego związku zawodowego nauczycieli. Nasz niepokój powinien więc wynikać z tego, że w edukacyjnej przestrzeni pojawiają się głosy mówiące o tym, że warto rozważać wydłużenie czasu pracy nauczycieli przy tablicy, że mamy więcej pracować i od tego mają zależeć nasze płace. To bardzo krótkowzroczne myślenie. Takie zmiany mają to do siebie, że w tabelce Excela i statystyce wszystko może się nawet ładnie zgadzać, ale przenosząc to na poziom konkretnej szkoły, pojawia się dramat. Jestem przekonany, że gdyby doszło do podwyższenia pensum, doprowadzi to do wojny o pracę. Nie rywalizacji, ale otwartej wojny o pracę. Dyskusji o pensum musi bowiem towarzyszyć świadomość, że po jego podwyższeniu wielu nauczycieli straci pracę.

 

WYŻSZE PENSUM TO ZWOLNIENIA

Najpewniej pracę straci wtedy od kilkudziesięciu do ponad stu tysięcy.

To statystyka. Tymczasem przeniesienie problemu na poziom przeciętnej szkoły, małych, wiejskich placówek, szkół podmiejskich, oznacza, że zwiększenie pensum o cztery – sześć godzin wywoła katastrofę. Wypowiedź przewodniczącej sejmowej komisji, że „nie warto umierać za Kartę”, wpisuje się zresztą w publicystyczny ton dyskusji o Karcie Nauczyciela, zwłaszcza wśród osób, które nigdy Karty nie czytały. W ostatnich trzech dekadach taką publicystykę słyszeliśmy i czytaliśmy niemal codziennie. Tak jak Anglicy rozmawiają codziennie o pogodzie, tak niektórzy w Polsce nie mogą się powstrzymać bez regularnych narzekań na Kartę. Nie mając jednak pojęcia, czym Karta była i czym jest w tej chwili.



(…)

 

Cała rozmowa – GN nr 51-52 (e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 51-52/2019: