Felieton. Boli mnie głowa


Odkąd przeszedłem na zdalne nauczanie, większość dnia spędzam z komputerem. Budzę się i już czeka, kładę się spać, on zasypia razem ze mną. Unosi się nade mną. Ale z daimoniona stał się demonem.

Od rana do popołudnia prowadzę lekcje online, potem sprawdzam prace uczniów, najczęściej proszę ich o zdjęcia, próbuję bowiem zachować pozory normalnej szkoły. Mogą przecież całe życie pisać na komputerze, ale potem przyjdzie egzamin i jeśli nie mają odpowiednich „papierów”, muszą cofnąć się w środek XX wieku i usiąść z długopisem albo piórem nad wielostronicowym egzaminem. To jeden z wielu absurdów współczesności. Jeśli nie wyćwiczą odpowiedniego tempa pisania, nie zdążą wykonać wszystkich zadań. Zależy mi na sukcesie moich uczniów, więc sczytuję zapisany przez nich maczek, przemierzam Classroom w tę i z powrotem, odwracam fotografię i zastanawiam się, w którym kręgu piekieł przygotowano miejsce dla uczniów, którzy przysyłają zdjęcia w orientacji poziomej.

(…)



Dariusz Żółtowski, nauczyciel języka polskiego

Więcej  – GN nr 51-52 (e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 51-52/2020: