Felieton. Polska ortografia jest dobrowolna


Wprowadziłem zasadę, że uczniów obowiązuje tylko to, co jest wymagane na maturze. Cała reszta zależy od dobrej woli nastolatka. Chce, to się uczy rzeczy zbędnych, a nie chce, to też dobrze. Atmosfera na lekcjach od razu zrobiła się przyjemniejsza.

Decyzję tę podjąłem po tym, jak pewien psycholog uświadomił mi, że średnio 20 proc. uczniów szkół ponadpodstawowych cierpi na depresję. W popularnych liceach, do których trudno się dostać, a jeszcze trudniej wytrzymać, skala cierpiących na depresję jest znacznie wyższa. Może to być nawet 50 proc.

Uczniowie ucieszyli się niezmiernie, że idę im na rękę w trudnym okresie pandemii. Ponieważ uczyłem ich, aby nikomu nie ufać na słowo, każdy temat zaczęli oceniać pod kątem związku z egzaminem. Odkryli, że co druga lektura to tylko moja pasja, natomiast z maturą nie ma nic wspólnego. Musiałem więc natychmiast zrezygnować z wszelkiego przymusu. Nie chcecie, to nie czytajcie. Dzisiaj będzie lekcja o tym, czego nie znacie. Posłuchajcie zatem, jeśli chcecie. Podobno nie ma lepszego lekarstwa od ignorancji. Odkąd połowy rzeczy dzieci nie muszą robić, mam wrażenie, że zrobiły się zdrowsze.



(…)

 

Dariusz Chętkowski

 

Cały felieton -tylko w Głosie (nr 45-46, e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 45-46/2021: