Nie rozumiemy, dlaczego rząd nie chce korzystać z naszego doświadczenia w prowadzeniu telefonu zaufania 116 111


Z Renatą Szredzińską, członkinią Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

Co dzieje się ze sztandarową inicjatywą Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, jaką jest telefon zaufania dla dzieci i młodzieży 116 111?

– Telefon zaufania dla dzieci i młodzieży działa bez przerwy w takim wymiarze, w jakim działał, to znaczy przez całą dobę, siedem dni w tygodniu oraz we wszystkie dni świąteczne. Działamy w takiej formule jak wcześniej, mamy pięć stanowisk konsultanckich w ciągu dnia, trzy w nocy i trzy dni wolne od pracy. Jesteśmy dostępni bez przerwy. Dzieci mogą do nas dzwonić z każdym problemem, z którym się borykają. Mogą też do nas napisać przez stronę 116111.pl, jeżeli nie chcą do nas dzwonić z różnych powodów.

Pytanie nie było bezzasadne. Nie tylko dyrektorzy szkół i nauczyciele dopytują się o los telefonu w związku z problemami związanymi z utrzymaniem inicjatywy. Takie informacje pojawiły się w mediach.

– Te problemy są nadal. Telefon jest tylko w bardzo niewielkim stopniu finansowany ze źródeł publicznych. Mamy dotację z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, ale pokrywa ona jedynie 5 proc. budżetu potrzebnego do funkcjonowania telefonu. Cały czas musimy prosić indywidualnych darczyńców, prywatne fundacje i przedsiębiorstwa o wsparcie. To się udaje i jesteśmy bardzo wdzięczni, jednak brak rządowej dotacji na większą kwotę, powoduje, że nie możemy się rozwijać. Natomiast jesteśmy zdeterminowani, by trwać. Naszym priorytetem jest niezmniejszanie dotychczasowej pomocy, bo widzimy, jak telefon jest potrzebny i jak często dzieci z niego korzystają.



(…)

 

Cała rozmowa – GN nr 45-46 (e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 45-46/2021: