Felieton. Sposób na historię


Podczas omawiania „Potopu” Henryka Sienkiewicza przejęzyczyłem się i zamiast o Janie Kazimierzu, zacząłem nagle mówić o Jarosławie Kaczyńskim. Zdarzały mi się już gorsze wpadki językowe, uczniowie są więc do tego przyzwyczajeni. Sprawdziłem później zeszyty i przekonałem się, że notowali właściwie. O prezesie nie napisali ani słowa, pisali tylko o królu

Na następnej lekcji przejęzyczył się uczeń, gdy mówiąc o Andrzeju Kmicicu, niespodziewanie wspomniał o Antonim Macierewiczu. Podniosłem brwi ze zdziwienia, ale nie przerwałem uczniowskiego monologu. Nie będzie kocioł przyganiał garnkowi. Skoro ja popełniam błędy, uczeń też ma prawo. Upewniłem się tylko, czy klasa właściwie rozumie. Choć padło tu nazwisko Macierewicza, chodzi przecież o Kmicica. Nikogo innego, rzecz oczywista.

Na przerwie dyrektor zaprosił mnie do swojego gabinetu, aby zapytać, czy to prawda, że nieomal całą lekcję poświeciłem na wykład o samobójstwie. Zdziwiłem się niezmiernie, bo niczego takiego nie mogłem sobie przypomnieć. Donosiciel czy też skarżypyta musiał się pomylić. Szef miał jednak pełne zaufanie do informatora, uznał więc, że to ja nie chcę się przyznać. Boże mój, uderzyłem się w piersi, nigdy całą godzinę nie mówiłem o samobójstwie. Najwyżej minutę w związku z lekturą, ale żeby godzinę? To na pewno nie miało miejsca!



(…)

 

Dariusz Chętkowski

 

Cały tekst – GN nr 25-26 (e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 25-26/2021: