Im później uczniowie wrócą do szkół, tym większe będą problemy z kondycją psychiczną


Z prof. Barbarą Remberk, konsultantem krajowym w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży oraz kierownik Kliniki Dzieci i Młodzieży Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

Czy w czasie pandemii przybyło dzieci z problemami psychicznymi i czy to ma przełożenie na sytuację na oddziałach psychiatrycznych?

– Dane naukowe wskazują na to, że wzrosła częstość występowania zaburzeń psychicznych na całym świecie właśnie u dzieci i młodzieży, natomiast trudno jednoznacznie powiedzieć, jak to się przekłada na obłożenie oddziałów. Bez wątpienia oddziały psychiatryczne są przepełnione.

Na korytarzach jest więcej łóżek i materacy, niż to było przed pandemią?

– Generalnie obserwujemy, że kiedy zamknięto szkoły i rozpoczął się lockdown, to na początku liczba zgłaszających się pacjentów spadła, a potem zaczęła mocno rosnąć. Mówię o tym momencie, kiedy we wrześniu 2020 r. dzieci poszły do szkoły. Wtedy nagle pojawiła się duża liczba pacjentów zgłaszających się i na oddziały, i do poradni w całym kraju. To wynika z tego, że spora część dzieci i młodzieży generalnie nie radzi sobie ze stresem szkolnym, a pandemia wzmogła te odczucia. Szczególnie to dotyczy dzieci bardziej wrażliwych. Gros z nich potrzebuje naszego wsparcia, bo nie radzą sobie z zaległościami wynikającymi ze zdalnego nauczania, zwłaszcza w momencie, kiedy nadchodzi etap oceniania. Już sama myśl o szkole wywoływała u nich duży niepokój.



(…)

 

Cała rozmowa – tylko w Głosie Nauczycielskim (nr 18-19, e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 18-19/2021: