Felieton. Nauczyciel z poczuciem humoru


W szkole jest tak smutno, że dyrekcja postanowiła zatrudnić nauczyciela z dużym poczuciem humoru. Ci, którzy pracują, to same smutasy. Wszystko biorą na poważnie, z igły robią widły, szkoda gadać. Zresztą prawie nikt nic nie mówi, bo zaraz się okaże, że kogoś obraził. Jest źle.

Dariusz Chętkowski

 

Kilka lat temu pracował u nas człowiek tak wesoły, że na każdej przerwie cały pokój nauczycielski boki zrywał. Niestety, odszedł na emeryturę, a na jego miejsce został zatrudniony osobnik taki jak my wszyscy, czyli smutas. Dyrekcja wtedy nie pomyślała. Nie ma więc teraz nikogo, kto by nas rozweselał. A problemów przybyło, nie ma się z czego śmiać. Szefowa postanowiła więc zatrudnić wesołka. Niech opowiada dowcipy, inaczej się pozabijamy.

Daliśmy ogłoszenie, że szukamy nauczyciela wspomagającego, przedmiot i kwalifikacje nieważne, liczy się tylko wysokie poczucie humoru. Po prostu na sam widok mamy pękać ze śmiechu, a jak się odezwie, to każde słowo musi być śmieszne aż do łez. Obie dyrektorki zgodnie postanowiły, że podczas rozmowy z kandydatem muszą wręcz posikać się ze śmiechu. Bez tego nie ma mowy o zatrudnieniu. W sumie poprzeczkę postawiliśmy wysoko.



(…)

 

Dariusz Chętkowski

 

Cały felieton – GN nr 42-43 (e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 42-43/2020: