Pełnym głosem. Pokazówka


Gdzie jest realna pomoc? – pytamy na pierwszej stronie Głosu. O taką pomoc nauczyciele proszą od pierwszych dni po uruchomieniu zdalnych lekcji. Czyli – spójrzmy w kalendarz – od marca br.

Jeszcze wiosną nauczyciele zbudowali sami, i w dużej mierze za własne pieniądze, system kształcenia na odległość. Ministerstwo nie pomagało, ale też na szczęście – wybaczcie szczyptę złośliwości – nie przeszkadzało. Dzięki samopomocy nauczycielskiej udało się uratować z edukacji tyle, ile można było w tych piekielnie trudnych czasach.

Posłuchajmy, co mówią o tym sami nauczyciele:

>> Dariusz Misiak, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 5 w Zawierciu: – Od marca sami dbamy o siebie. (…) Nikt się nas nie zapytał, czy mamy dostęp do internetu, komputerów. 500 zł tutaj nie wystarczy. Dzięki naszej ciężkiej pracy udało się unormować zdalne nauczanie, ale zawdzięczamy to wyłącznie sobie. Centrala i ministerstwo nam w tym nie pomogły (więcej – na s. 13);

>> Prof. Ewa Wysocka z Instytutu Pedagogiki Uniwersytetu Śląskiego: – My, nauczyciele – czy to akademiccy, czy szkolni – sami sobie pomagamy od marca. Nauczanie zdalne jest tak naprawdę efektem inicjatyw oddolnych. Ministerstwu niczego raczej nie zawdzięczamy (patrz – s. 16).

>> Natalia Zakrzewska, anglistka ze Słupska: – MEN lubi pokazywać, że dba o nauczycieli, że im pomaga, ale kiedy nadarzy się okazja, to zawsze znajdzie się ktoś, kto chce nam uprzykrzyć życie (czytaj – s. 18).

Gdzie jest realna pomoc? – pytali od marca nauczyciele. Rząd nie może tłumaczyć się, że „nie wiedział”. Był bowiem zasypywany apelami w tej sprawie.



(…)

 

Jakub Rzekanowski

 

Cały komentarz dostępny tylko na łamach Głosu Nauczycielskiego – nr 48-49 (e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 48-49/2020: