Wyższe pensum to więcej pracy bez godnego wynagrodzenia i bezrobocie dla wielu


Zapowiedź Przemysława Czarnka to już druga próba podwyższenia pensum forsowana przez PiS. Zarówno za pierwszym razem, jak i dziś politycy próbują wykorzystać głęboki kryzys, w jakim znalazła się oświata

– Nie mam wątpliwości, że przepisy w tym względzie (tj. podwyższenia pensum – przyp. red.) najpóźniej pojawią się już wiosną przyszłego roku – stwierdził minister edukacji podczas VI Nadzwyczajnego Zjazdu Klubów „Gazety Polskiej”. Potem, w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” Czarnek usłyszał pytanie: „Czyli transakcja wiązana. Zwiększamy pensum, ale też dajemy więcej pieniędzy”. Minister odpowiedział: „To jest kierunek, bo przecież wielu nauczycieli już pracuje na większym pensum. Przy tej okazji należy odbudować etos zawodu nauczyciela. Z jednej strony musimy odbudować autorytet, a z drugiej dać odpowiednie gratyfikacje. I to jest ten kierunek”.

 

Kontrakt antyspołeczny

Poprzednio PiS przygotował koncepcję podwyższenia pensum w odpowiedzi na strajk nauczycieli. To miała być kara za organizację największego tego typu protestu w najnowszej historii Polski. W kwietniu 2019 r., gdy większość szkół, przedszkoli i placówek oświatowych przystąpiło do zorganizowanego przez ZNP strajku, a sondaże pokazały, że większość społeczeństwa solidaryzuje się z postulatami nauczycieli i pracowników oświaty, rząd przystąpił do działania.

W imieniu rządu ówczesna wicepremier Beata Szydło i szef kancelarii premiera Michał Dworczyk przekazali stronie związkowej pomysł podniesienia pensum, który ochrzcili mianem „nowego kontraktu społecznego dla nauczycieli”:



(…)

 

Piotr Skura

 

Cały tekst – tylko w Głosie (nr 48-49, e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 48-49/2020: