75. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Relacja uczestniczki


Przed powstaniem byłam łączniczką. W przeddzień jego wybuchu dostałam długą listę osób, które miałam zawiadomić o godzinie i miejscu zbiórki. Zaczęło się

(…) Mój pierwszy punkt powstańczy mieścił się na placu Dąbrowskiego 2/4. Wewnątrz czworoboku kamienic zbudowano wysoki, wielopiętrowy budynek. W nim był nasz punkt sanitarny i mały szpitalik. Wchodziliśmy cicho, pojedynczo przez bramę, by nie zwracać uwagi i nie budzić zainteresowania okupanta. Udało się. Wewnątrz budynku czekali już na nas, by każdego z osobna prowadzić na wyznaczone stanowiska. Na miejscu zaskoczenie: dowiedziałam się, że zostałam sanitariuszką. Przeszłam, co prawda, przeszkolenie, ale nie byłam pilną uczennicą. Na widok krwi traciłam głowę. Rozkaz to rozkaz. Nie przewidziano odwołania. (…)

Pierwsze strzały

oznajmiły nam, że są, że czuwają. Niewielu z nich miało broń. Większość liczyła na zdobycie broni w akcji. Nieliczni mogli w pierwszych godzinach walczyć. Wracali z posterunków, padając ze zmęczenia. Zasypiali z bronią pod głową. Nie mogli rozstać się z nią ani na chwilę. Starałyśmy się im pomóc. Wyciągałyśmy materace z opuszczonych mieszkań. Chłopcy wpadają na chwilę, ledwie przyłożą głowę, już zrywają się ze snu, by wrócić na opuszczone stanowiska.



(…)

 

Barbara Bobrownicka-Fricze, „Oleńka”, „Baśka Wilta”, „Wilia”, st. sierżant Armii Krajowej, zgrupowanie „Róg” ze Starego Miasta, batalion „Bończa” 101 kompania, jeniec nr 141503, Stalag VI-C Oberlangen.

 

Tekst jest skrótem relacji opublikowanej na stronie internetowej Stowarzyszenia Pamięci Powstania Warszawskiego 1944 (http://www.sppw1944.org). Tytuł, lead, śródtytuły i skróty – od redakcji

 

Więcej – GN nr 31-32 (e-wydanie)

 



Pozostałe artykuły w numerze 31-32/2019: