Rekrutacja. Rządzący przerzucają problem niczym gorący kartofel


Z Markiem Pleśniarem, dyrektorem biura Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty, rozmawia Jarosław Karpiński

Spróbujmy podsumować pierwszy etap rekrutacji do szkół średnich. Minister Piontkowski powtarza, że tak naprawdę nie ma problemu, że jest ponad 100 tys. więcej miejsc w szkołach niż uczniów. Widzimy jednak nerwy rodziców i łzy uczniów, także tych z czerwonymi paskami na świadectwach. To jest problem czy go nie ma?

– Problem oczywiście jest. I jest on strukturalny. Mamy bardzo dobrych uczniów, którzy zostali poszkodowani. Oni przegrywają w wyścigu o miejsca do szkół pierwszego wyboru, ponieważ tak podwyższono oczekiwania i jest taka konkurencja o miejsca, że się nie przebijają. A gdy się zwracają do szkoły drugiego wyboru, okazuje się, że ich miejsca zajęły już dzieci, które miały gorsze wyniki, ale złożyły tam podanie w pierwszej kolejności. To jest bardzo liczna grupa. Bo tych najlepiej uczących się uczniów, olimpijczyków, jest oczywiście niewielu, ale tych bardzo dobrze i dobrze się uczących, którzy chcą się dostać do dobrych szkół, jest najwięcej. Ta grupa będzie bardzo zawiedziona. Oni się pewnie gdzieś w końcu dostaną, ale często wbrew swoim aspiracjom. A akurat w oświacie sprawiedliwe docenienie czyjegoś wysiłku jest bardzo ważne.



(…)

 

Cała rozmowa – GN nr 31-32 (e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 31-32/2019: