Z Haliną Bortnowską, publicystką, filozofką, teolożką, rozmawia Anna Wojciechowska
Jesteśmy na progu roku szkolnego i już drugiego dnia okazało się, że kilkadziesiąt szkół pracuje zdalnie, kilkanaście hybrydowo. Czy Pani zdaniem odgórna decyzja o gremialnym powrocie do edukacji stacjonarnej była dobra?
– Teraz jest taki czas, że trzeba zachęcać do kierowania się własnym rozsądkiem, dla którego wszelkiego rodzaju odgórne wytyczne są ważną przesłanką, ale nie powinny być jedyną podstawą podejmowania decyzji. Już najwyższa pora, żeby decydować o własnym świecie, opierając się na własnym jego zrozumieniu. Żyję wspomnieniami, do czego predestynuje mnie wiek, i pamiętam nie tylko wojenną, ale i bezpośrednio powojenną oświatę, która funkcjonowała w świecie nieuporządkowanym, wymagała improwizacji i poradzenia sobie z wielkimi nierównościami na starcie. Wydaje mi się, że w tym czasie kryje się dla nas jakaś nauka tego, w jaki sposób fakty muszą kształtować i kształtują to, co udaje się nam osiągnąć.
Trudno mówić o kierowaniu się rozsądkiem w sytuacji, kiedy dyrektorzy szkół są obarczani odpowiedzialnością za zapewnienie bezpieczeństwa uczniom i pracownikom, ale pozbawia się ich mocy sprawczej, wydając centralnie decyzje. Jak Pani ocenia te zapędy do decydowania o wszystkim na szczeblu centralnym?
– Nie wiem, czy potrafię coś mądrego powiedzieć o ogólnych ciągotach tego typu, bo one są nieukształtowane. Żyjemy, ogólnie rzecz biorąc, w świecie nieukształtowanym, bo z jednej strony nie wiemy, jak będzie wyglądał i jak się sam ukształtuje, a z drugiej mamy pewne nawyki, do których chętnie wracamy. Mam poczucie, że zarówno nauczyciele, jak i rodzice – nie mówię o dzieciach i młodzieży, bo to jest osobny świat – są rozdarci między dwiema chęciami, oczekiwaniami. Chcą, żeby wszystko było jak dawniej i nie zadowoli ich nikt, kto będzie próbował narzucić twórcze rozwiązania i zmiany. Szczególnie rodzice czekają, żeby zdjąć z nich ciężar męczącej ich nowości. Ale zarazem sami czują i widzą, że nie może być tak, jak było, bo nie mamy do tego warunków i nie wiemy, czy bylibyśmy z tym szczęśliwi. Mamy więc świat, w którym narzucane są decyzje, do których ludzie nie są i nie mogą być przygotowani. Jednak to też już nas męczy. Różne próby podejmowane czy to przez nauczycieli, czy przez rodziców mają na celu zrobienie miejsca dla nowych potrzeb, nowych możliwości. I trzeba to miejsce zrobić.
(…)
Cały artykuł – tylko w Głosie (nr 37-38, e-wydanie)
Pozostałe artykuły w numerze 37-38/2020:
- Mamy nowy rok szkolny – rok, jakiego jeszcze nie było
- Podwyżka „zasadniczego”. Dali, ile musieli, i ani złotówki więcej. A potem zamrożą
- Wszyscy jesteśmy pionierami. Wspólnie tworzymy od podstaw stacjonarny model szkoły w czasach epidemii
- 1 września przed pomnikiem TON w Warszawie – apel pamięci bohaterów II wojny światowej i tajnego nauczania
- Epidemiolog: Otwieranie szkół należało rozpocząć od testów na koronawirusa
- Świat: Nowy rok szkolny w cieniu pandemii koronawirusa. Jak to robią inni?
- Starosta kłobucki: Nie wierzyłem i nadal nie wierzę w ogólne statystyki dotyczące koronawirusa
- Felieton. Tęcza w przecenie
- Nasza Tablica. List Prezesa ZNP z okazji rozpoczęcia roku szkolnego 2020/2021
- Dyrektor na kwarantannie: szkoła mogłaby pracować, gdyby nas przetestowano
- Wałcz. 75. rocznica repolonizacji i powstania struktur ZNP na Pomorzu Zachodnim
- Felieton. Dyrektor i Księga Rekordów Guinnessa
- Dyrektor z Poznania: Zalecamy uczniom noszenie maseczek również na lekcjach
- Zadbaj o dziecięcy mózg – akcja społeczna FDDS
- Rozpoczęła się II edycja ogólnopolskiego projektu edukacyjnego „Eko-Szkoła”
- Sprawdzam! Edukacja oparta na dowodach (18) Tajemnice różnorodności
- Poradnik. Awans zawodowy. Jak zostać kontraktowym?
- Opinie. Polska 2020 – rozdroże czy bezdroże?
- Poradnik. Awans zawodowy. Nauczyciele pytają – ekspert odpowiada
- Felieton. Wielki powrót albo jeszcze większe obawy
- Bliżej prawa. Casus. Awans z mocy prawa
- Bliżej prawa. Mianowanie – akt nobilitujący
- Bliżej prawa. Twoja pensja – co warto wiedzieć?