Felieton. Dyrektor i Księga Rekordów Guinnessa


W dzieciństwie po pieniądze szedłem do rodziców. Chcesz coś kupić, poproś starych, niech zapłacą. Tak się do tego przyzwyczaiłem, że pewnie wciąż wyciągałbym pieniądze od ojca czy matki, ale niestety, umarli. I co ja teraz zrobię? Będę musiał stanąć na głowie. A tego nie lubi nikt, każdy woli łatwiznę.

Podobnie zachowują się dyrektorzy. Kiedy jest jakiś pilny wydatek w szkole, na myśl od razu przychodzi Rada Rodziców. Niech zapłaci. Tak jest bowiem najłatwiej. Aby wyciągnąć pieniądze od organu prowadzącego, trzeba się nieźle namęczyć, natomiast z rodzicami jest łatwiej. Któż nie lubi chodzić na skróty!

Szkołę po wakacjach zastaliśmy czystą, ale pustą. Tak wielu rzeczy brakuje, że można by grubą księgę napisać.

(…)



Dariusz Chętkowski



Pozostałe artykuły w numerze 37-38/2020: