Felieton: Kiełbasa z dzika


Dwa lata nie widziałem starych przyjaciół, którzy upodobali sobie wiejskie życie. A wszystko z powodu pandemii. Odkąd jednak jestem zaszczepiony, nadrabiam zaległości i odwiedzam. Odwiedzam i ludzi nie poznaję. Zamiast szanować poglądy gościa, koniecznie chcieli mnie urobić na swoją modłę.

Ponieważ znamy się od kołyski, rozmawiamy szczerze. Tak lubię najbardziej. Wśród osób, które znam z powodu wspólnego miejsca pracy albo bliskości zamieszkania, trzeba się pilnować. Powie się słowo za dużo albo za mało i ludzie obrażeni. Tylko w towarzystwie starych przyjaciół nie trzeba się krępować.

Kumpel już w progu, gdy się ze mną witał, zapytał, jakie gazety czytam. Dawniej czytaliśmy to samo. W latach 80. XX w., żeby kupić prasę, np. „Literaturę na Świecie”, „Tygodnik Powszechny” albo „Politykę”, trzeba było w pobliskim miasteczku stać w długiej kolejce. Staliśmy więc na zmianę, raz on kupował i pożyczał, innym razem ja. Czytaliśmy to samo, najczęściej wszystko, jak leci.

(…)



Dariusz Chętkowski

Więcej – GN nr 31-32 (e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 31-32/2021: