Nasza historia: Jak Związek bronił nauczycieli przed dyktatem urzędników oświatowych


W październikowym numerze Głosu Nauczycielskiego z 1919 r. znalazła się notatka, która z pewnością i dziś zelektryzowałaby czytelników: „Inspektorzy szkolni okręgowi jako szerzyciele anarchii”. Skąd taki tytuł?

„Przez całe dziesiątki lat za czasów austriacko-galicyjskich przywykli byli inspektorzy szkolni okręgowi do takiej samowoli w stosunku do nauczycieli, do takiej bezkarności za wszelakie nadużycia urzędowe, że dzisiaj żadną miarą pogodzić się nie mogą z nowym duchem czasu” – wyjaśniała redakcja.

Oto przykład z powiatu nowosądeckiego. Z końcem kwietnia 1918 r. został zwolniony z wojska nauczyciel Ludwik Szymański, który natychmiast stawił się u inspektora szkolnego Barbackiego z prośbą o przyjęcie do pracy. Inspektor polecił nauczycielowi, aby wrócił do szkoły, w której pracował przed powołaniem do wojska, to jest w Roztoce-Brzezinach. Ale tam z powodu wojny zajęcia jeszcze się nie odbywały. Była to pierwsza złośliwość inspektora…

(…)



Witold Salański

Więcej – GN nr 31-32 (e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 31-32/2021: