Felieton. Tęcza w przecenie


Nie kupowałem nowych ubrań, gdyż cały czas miałem nadzieję, że nie będą potrzebne. Niestety, wracamy do stacjonarnego nauczania, a ja nie mam co na siebie włożyć. Na szczęście są przeceny.

W te pędy poleciałem do Manufaktury, wszedłem do pierwszego lepszego sklepu i aż mnie zamurowało. Tak tanio? Koszula za 8 zł (tak, osiem), spodnie za 15, a T-shirt za 5 zł. Nie może być! Biorę do ręki, macam, gruba bawełna, rozmiar idealny, wezmę po kilka sztuk. Będę miał do grobowej deski. Drugi raz taka okazja może się nie trafić. Za 100 zł napełnię całą szafę. I tak zrobiłem.

W domu żona zwróciła uwagę, że wszystkie ubrania mają znaczek tęczy. Większy bądź mniejszy, ale jest na każdym ciuchu. Nawet na spodniach z tyłu na prawej kieszeni jest mała tęcza. No i co z tego – mówię – choć byłem mocno zdziwiony. Tak to jest kupować na przecenach, człowiek ślepy na wszystko, tylko cenę widzi. Mnie tęcza nie przeszkadza, a poza tym, kto będzie się gapił, co ma stary facet na ubraniach. Czy ja jestem model, żeby mi się przyglądać?

(…)

Cały artykuł – tylko w Głosie (nr 37-38, e-wydanie)



Dariusz Chętkowski



Pozostałe artykuły w numerze 37-38/2020: