Ekspert z ICM: Tylko groza sytuacji przekona do szczepień osoby wahające się


Z dr. Franciszkiem Rakowskim z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego (ICM) Uniwersytetu Warszawskiego, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

Nie ulega wątpliwości, że czwarta fala nabiera rozpędu. Wszyscy zastanawiamy się, jak długo to potrwa, kiedy ta fala wygaśnie. Jakie prognozy wynikają z modeli tworzonych przez ICM?

– W najbliższych tygodniach będziemy obserwować duży wzrost zakażeń. Już na początku października spodziewamy się ok. 2 tys. zakażeń każdego dnia. Tak wynika z naszych obliczeń. Sytuacja jest trudna, bo jednocześnie mamy do czynienia ze zjawiskiem sezonowych infekcji i tzw. odporności krzyżowej, to znaczy, że większa część z nas jest uodporniona przez wczesny pierwotny wariant koronawirusa, tzw. dziki, i na odmianę Alfa SARS-COV-2, tzw. brytyjską. W tej chwili wszystkie te osoby, jak i ci, którzy być może jeszcze nie mieli kontaktu z koronawirusem, będą zarażali się agresywnym wariantem Delta, który praktycznie zdominował pandemię. Rodzi się w związku z tym wiele pytań, bo nie wiadomo, w jakim stopniu przechorowanie poprzednich wariantów chroni przed infekcją ponowną, odmianą typu Delta oraz przed ciężkim przebiegiem choroby COVID-19. To są dwie różne rzeczy i musieliśmy je wziąć pod uwagę.

Kiedy pojawiła się szczepionka, liczono na co najmniej 70-80 proc. zaszczepionych, tymczasem do punktów poszło około połowy Polaków. Czy przy takim wskaźniku możemy liczyć na osłabienie czwartej fali?

– To jest kolejny znak zapytania. Na naszej stronie publikujemy prognozy dotyczące czwartej fali, można je znaleźć w zakładce „Analizy i scenariusze”*. Przygotowaliśmy ich kilka, żeby pokazać, na czym polega problem z czwartą falą. Z danych, jakie zebraliśmy, wynika, że albo będzie miała przebieg ostry i gwałtowny, ze szczytem zakażeń już w listopadzie – co wydaje się na tę chwilę mało prawdopodobne – albo będzie długa, rozwlekła i z kumulacją w styczniu. Bez wątpienia czwarta fala to nie będzie tylko jesień. Należy się nastawić, że obejmie również okres świąteczny. To znowu może trwać tygodniami, jeśli nie miesiącami. Niezależnie jednak od prędkości wzrostu krzywej zakażeń dziennych potencjał śmiertelności wyliczamy na ok. 38 tys. osób.

(…)



Cały tekst – tylko w Głosie (nr 37, także w formie e-wydania)



Pozostałe artykuły w numerze 37/2021: