Felieton. Bezradność


Po powrocie do szkoły w poprzednim roku szkolnym chyba w każdej placówce dało się zauważyć następujący obrazek: uczniowie stoją na korytarzu albo na dworze, rozmawiają, śmieją się, tymczasem pojedynczy uczniowie, dziwnie wycofani, stoją z boku, patrzą beznamiętnie przed siebie

Dzieci nauki zdalnej – ofiary depresji, fobii, leków. O ile w zeszłym roku, kiedy pracowaliśmy głównie „na relacjach”, było trochę łatwiej, o tyle teraz coraz częściej czujemy po prostu bezradność.

Mam uczniów, którzy mają problemy, uczęszczają na terapię, ale mimo to na lekcjach są rzadkimi gośćmi, ich frekwencja na zajęciach nie przekracza 20 proc. Pojawiają się i znikają, pół biedy, jeśli wiemy, co się dzieje, zdarza się jednak, że z rodzicami tych dzieci nie ma kontaktu. W warunkach szkoły publicznej trudno indywidualizować ich nauczanie bez niezbędnych dokumentów z poradni, a to długa ścieżka, którą musi zainicjować rodzic. Jako nauczyciele jesteśmy właściwie bezradni. Wiemy o problemach dziecka, ale nie możemy mu pomóc.



(…)

 

Dariusz Żółtowski

 

Więcej – GN nr 51-52 (e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 51-52/2021: