Nauczycielka po covidzie: Szkoły od września powinny pracować hybrydowo


Z Małgorzatą Pondo, nauczycielką języka niemieckiego w Szkole Podstawowej im. Jana Brzechwy w Radwanicach, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

Przeszła Pani COVID-19. Jak się Pani czuje?

– Wyniki, które mam, świadczą o tym, że jestem ozdrowieńcem, natomiast między byciem ozdrowieńcem a poczuciem bycia zdrowym, jest w tym wypadku spora przepaść. W dalszym ciągu mam problemy z oddychaniem, w trakcie mówienia sapię, dyszę, jest naprawdę ciężko. Czasami tak pęka głowa, że mnie unieruchamia. Bóle są potworne. Do tego bezsenność. Te konsekwencje są tragiczne. Najgorzej jest wtedy, kiedy zaczynam się ruszać, próbuję coś zrobić albo kiedy dłużej mówię. Przygotowuję się do turnusu rehabilitacyjnego. Zobaczymy.

Może Pani wychodzić z domu?

– Pomyślałam, że trzeba się trochę ruszać, więc wyszłam z psem na spacer i dopiero to mi pokazało, jak bardzo słabą mam kondycję i jak bardzo osłabia mnie każdy wysiłek. Jednak długo chorowałam, ponad 20 dni, z czego 16 spędziłam w szpitalu.

Była Pani pod respiratorem?

– Nie. Aż tak daleko to nie zaszło. Chociaż kiedy znalazłam się na oddziale zakaźnym, zrozumiałam, że w porę tam trafiłam. Dobrze, że nie czekałam z decyzją, by pojechać na SOR.

Kiedy Pani zachorowała?

– Zachorowałam, zanim ruszyła cała ta fala gwałtownych wzrostów zakażeń, i miejsce w szpitalu dla mnie się znalazło. Teraz, jak słyszymy, jest zupełnie inaczej. Na oddziale we Wrocławiu zadziałali bardzo szybko. Nigdy nie przestanę podziwiać pracowników służby zdrowia i tego, co robią w czasie pandemii. Oni naprawdę się poświęcają. Ciężko pracują i całe godziny spędzają w kombinezonach, goglach, maskach, przyłbicach i rękawicach. Naprawdę pracują w potwornie trudnych warunkach.

(…)



Więcej  – GN nr 46-47 (e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 46-47/2020: