O głosie w Głosie – cykl dla zachrypniętych nauczycieli (6)


Okazuje się, że nauczyciel, wychodząc do pracy, wybiera się na pole bitwy. Nie, nie z uczniami (oby nie!), nie z dyrektorem, opiekunem stażu czy kolegą. Najczęściej będzie walczył z niekorzystnymi warunkami w miejscu pracy

Łódź, centralna Polska, lata 2011-2013. Jan Radosz z Centralnego Instytutu Ochrony Pracy (Państwowy Instytut Badawczy) w ramach projektu „Poprawa bezpieczeństwa i warunków pracy” wykonuje szereg badań w szkołach podstawowych. Rozstawia specjalistyczną aparaturę pomiarową w 21 salach – sześć to pomieszczenia, w których uczą się najmłodsi, klasy I-III i zerówki. Z pozostałych 15 sal korzystają uczniowie klas IV-VI. Każde pomieszczenie ma około 160 m2. I co z tego wynika?

 

Raport z pola bitwy

Aparatura pozwala na symulację lekcji. Źródło dźwięku jest tam, gdzie stoi najczęściej nauczyciel, punkty pomiarowe – w uczniowskich ławkach na wysokości głów. Mierzone są różne parametry, które potem poddane zostają analizie, w tym statystycznej.

Wnioski? Krótko mówiąc, nie jest dobrze. Jednym z mierzonych wskaźników był czas pogłosu. Przywoływane przez autora standardy organizacji z całego świata zalecają, aby wynosił 0,6 s. W Łodzi to ponad 1 s. Jan Radosz przyznaje, że tylko jedna sala lekcyjna spełniała kryteria.

Na co wskazują wyniki badań? Praca głosem wymaga odpowiedniego przygotowania zarówno pracownika, jak i jego miejsca pracy. „W Polsce wymagania akustyczne sal lekcyjnych ograniczają się jedynie do izolacyjności akustycznej przegród budowlanych i poziomu tła akustycznego w pustych salach lekcyjnych” – pisze Radosz.

Jeszcze jeden wniosek – w 24 proc. sal wysiłek głosowy nauczyciela odpowiada mowie normalnej. W pozostałych przypadkach głos można uznać za podniesiony, przechodzący niekiedy w mowę głośną.



(…)

 

Kacper Gugała

 

Więcej – GN nr 16-17 (e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 16-17/2021: