Szkoły będzie trzeba nauczyć się od nowa


Z Rafałem Pankiewiczem, pedagogiem szkolnym w Szkole Podstawowej nr 1 im. Adama Mickiewicza w Łodzi i terapeutą uzależnień, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

Już za tydzień, za dwa, za trzy… Czy cykl podejmowania przez rząd decyzji w odstępach półtora- czy dwutygodniowych, wypływa na ocenę i zainteresowanie nauczaniem zdalnym przez uczniów? Czy mówienie o szkole bez mówienia o uczniach ma sens w takiej sytuacji?

– Ten cykl ogłaszania decyzji staje się coraz krótszy, co wpływa na niepewność i brak poczucia stabilności. Uczniowie co tydzień mają nadzieję na powrót do szkoły, co tydzień oczekują na decyzje. Lepiej dla uczniów byłoby ogłosić raz a konkretnie: nauczanie zdalne potrwa do odwołania. Ten brak spójności w informowaniu na pewno jest problemem, bo to powoduje, że uczniowie ciągle są w gotowości, nie myślą o nauce w sposób ciągły, tylko na zasadzie zrywu.

Ten brak stabilizacji wpływa w równym stopniu na dzieci i na dorosłych?

– Zdecydowanie tak. Nie rozdzielałbym tego. Pamiętajmy, że osoby dorosłe też są zaangażowane w proces edukacji uczniów. Jesteśmy po roku pandemii, mamy drugą połowę kwietnia, trzecią falę i ciągle nie wiadomo, co z tą szkołą. Nauczyciele robią swoje, ale planu odgórnego nie widać. Wydaje się, że w tak trudnej sytuacji epidemicznej można podjąć bardziej długofalowe decyzje, żeby nie ogłaszać ich co tydzień. A tak uczniowie ciągle są w takim czuwaniu – dalej zdalne czy idziemy do szkoły? Cierpią, zwłaszcza te dzieci, które chcą już wrócić.



(…)

 

Cała rozmowa – GN nr 16-17 (e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 16-17/2021: