Pełnym głosem. Ważne pytanie: Otwierać, nie otwierać?


Nad tym głowi się chyba każdy nauczyciel i każdy rodzic w Polsce. Serce podpowiada: otwierać, i to w miarę szybko, bo marzymy o końcu lockdownu, o spotkaniu z uczniami i o normalnej nauce. Rozum nakazuje porzucić nadzieje na rychły powrót do sal lekcyjnych, bo trzecia fala wciąż jest groźna.

 

Tak naprawdę to kluczowe pytanie nie brzmi: „czy otwierać?”, ale „kiedy otwierać?” i „pod jakimi warunkami?”. Oczywiście to otwieranie traktuję umownie, rozumiejąc przez to powrót do zajęć stacjonarnych, bo jasne jest, że nawet w czasie lockdownu oświata nie jest zamknięta na siedem spustów.

Wracając do głównego wątku, kiedy otwierać i jak? Na pewno nie tak, jak uczyniono z przedszkolami i innymi placówkami działającymi stacjonarnie. Nauczyciele i pracownicy mają słuszny żal, że znowu są rzuceni na pierwszą linię, bo rząd chce oszczędzić na zasiłkach opiekuńczych (patrz – s. 3). A kiedy otwierać? Dopiero po wakacjach, z pierwszym dzwonkiem czy jednak wcześniej. Tocząca się tu i ówdzie dyskusja na ten temat przeniosła się także na łamy Głosu. Prof. Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, zaleca ostrożne otwieranie szkół (chociaż jest zwolennikiem otwarcia przedszkoli i żłobków). Profesor uważa też, że „dalsze luzowanie obostrzeń, w tym tych dotyczących szkół, należy uzależniać od sytuacji lokalnej” (czytaj – s. 6). – Będę się upierał przy regionalizacji i stopniowym luzowaniu klas – od najmłodszych do najstarszych – zapowiada.



(…)

 

Jakub Rzekanowski

 

Więcej – GN nr 16-17 (e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 16-17/2021: