Felieton. Pomysł na urodziny


Niektórzy mają taki gest, że gdy obchodzą urodziny, cała dzielnica podziwia i zazdrości. Do profesora Ryszarda Danki, słynnego poligloty, władającego biegle nawet językiem praindoeuropejskim, stało się w długiej kolejce, aby wejść do mieszkania i wziąć udział w imprezie. Szanowny jubilat miał bowiem w zwyczaju gościć więcej osób, niż było metrów kwadratowych pomieszczenia. Nawet cztero-, pięciokrotnie.

Profesor właściwie nie zapraszał, raczej przestrzegał, aby w tym szczególnym dniu nie przychodzić. Zdezorientowanych przerażał opowieściami o kolejce, w której trzeba będzie odstać wiele godzin. Dzięki temu kandydaci na nowych przyjaciół dawali się zniechęcić, a stare grono miało szansę wejść do środka po godzinnym oczekiwaniu przed blokiem. Dla tak wyśmienitego towarzystwa człowiek dałby się zamknąć nawet w puszce po śledziach i w tym ścisku spędziłby z radością cały wieczór. Liczy się bowiem więź z ludźmi, a nie warunki bytu.



(…)

Dariusz Chętkowski

 

Cały felieton – tylko w Głosie (nr 20-21, e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 20-21/2020: