Otwarcie przedszkoli. Tutaj nie ma dobrych rad, można tylko zalecać maksymalną ostrożność. Zakażeń się nie uniknie


Z prof. Krzysztofem Simonem, dolnośląskim konsultantem wojewódzkim ds. chorób zakaźnych, ordynatorem Oddziału Chorób Zakaźnych (klinicznego) Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Wrocławiu, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

 Jak Pan Profesor ocenia aktualną sytuację epidemiologiczną?

– Mogę się wypowiadać tylko jako kierownik klinki i ordynator oddziału zakaźnego. Mówiąc o koronawirusie, można tylko wróżyć z fusów, ale na razie mamy spłaszczenie krzywej zachorowań. Być może dlatego, że jesteśmy krajem peryferyjnym, a koronawirus dotarł do nas później. Wprowadziliśmy restrykcje, których byłem w pewnym sensie współautorem duchowym, niemniej liczba dziennych przypadków to obecnie ok. 300-400. Trzeba jednak pamiętać, że te liczby dotyczą tylko przypadków objawowych klinicznie, czyli ok. 20 proc. wszystkich zachorowań. Szacuje się, że jest ich nawet pięć razy więcej.

Czy w tej sytuacji powinniśmy otwierać przedszkola?

– Piszę właśnie opinię w tej sprawie.

Do kogo?

– Do prezydenta Wrocławia. Generalnie nie ma wyjścia i trzeba je uruchomić, ale na racjonalnych zasadach. Luzowanie obostrzeń wydaje się koniecznością, bo pieniędzy nie ma już na nic. Jeśli w najbliższym czasie nie wrócimy do pracy, to już kompletnie wszystko się zawali. Będzie katastrofa gospodarcza. Trzeba wracać do pracy, ale z tym wiąże się, niestety, złamanie pewnych reguł izolacji. I chwała Bogu, że wreszcie dostępne są maski oraz płyny dezynfekujące. Niestety, trzeba będzie ograniczyć zatrudnianie w przedszkolach osób powyżej 60. roku życia. To byłoby dla nich bardzo niebezpieczne. I jeśli już otwierać placówki, to tylko dla tych dzieci, których rodzice muszą iść do pracy lub są zaangażowani w zwalczanie koronawirusa, jak służba zdrowia, wojsko, policja, straż pożarna, ale też dla dzieci pracowników dużych fabryk i zakładów pracy. Na pewno nie można przyjmować dzieci chorych, i to chorych na cokolwiek. Absolutnie nie można przyjmować dzieci osób będących w izolacji, na kwarantannie lub tych, które przebyły już COVID-19. Absolutnie nie wolno, chyba że dziecko miało/ma wykonane aktualne badanie w kierunku zakażenia SARS-COV-2.



(…)

 

Cała rozmowa – tylko w Głosie (nr 20-21, e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 20-21/2020: