Papier wychodzi z mody. Blaski i cienie e-dzienników


Ich przydatności, funkcjonalności i wygody, którą ze sobą niosą, nie neguje chyba nikt. Mówi się jednak, że dzienniki elektroniczne – bo o nich mowa – przyczyniły się do ograniczenia kontaktu rodziców ze szkołą. Czy to prawda?

Czym jest e-dziennik, nie trzeba nauczycielom tłumaczyć. Dla wielu jest on jednym z podstawowych narzędzi w codziennej pracy. W dużym skrócie to po prostu program komputerowy służący do rejestracji procesu nauczania działający w internecie. W 2009 r. Ministerstwo Edukacji Narodowej umożliwiło placówkom oświatowym na wymianę papierowych dzienników na ich elektroniczną wersję. Podstawowym warunkiem ich stosowania była należyta dbałość o ochronę danych osobowych. Dekadę temu jednak problemem wielu szkół był brak dostępu do szybkiego, szerokopasmowego internetu oraz kiepska jakość i niewystarczająca ilość sprzętu komputerowego. Dlatego e-dzienniki pojawiły się nie wszędzie i nie od razu.

Czas na merytoryczne zebrania

Te przeszkody wielu udawało się z biegiem czasu pokonywać. We wrześniu 2010 r. pierwszy w mieście e-dziennik wystartował w toruńskim IX Liceum Ogólnokształcącym. Ówczesny dyrektor ogólniaka Roman Szefler zorganizował nawet specjalną prezentację dla mediów, by się pochwalić nowym rozwiązaniem.

– Dziś nauczyciel pracuje jak średniowieczny skryba przed wynalezieniem druku. Pisze ręcznie w dzienniku, bo nie można w nim niczego drukować ani wklejać, zlicza frekwencję, sumuje średnie.

(…)



Justyna Wojciechowska-Narloch

Cały artykuł – GN nr 27-28 (e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 27-28/2019: