Znany nam świat odejdzie w niepamięć. Potrzebni będą ludzie wiedzy


Z prof. Marcinem Królem, historykiem idei, filozofem, byłym uczestnikiem obrad Okrągłego Stołu, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

Ósmoklasiści i maturzyści niemal do ostatniej chwili czekali na decyzje w sprawie przełożenia egzaminów. Wielu uczniów mówiło, że czuli się zakładnikami polityków. A jakie Pan ma wrażenia?

Moim zdaniem władze same doprowadziły do swego rodzaju anarchii, którą próbują ciągle poskramiać z pomocą obostrzeń i policji. Wszędzie źle się dzieje. Brakuje jasnego przekazu, działań według określonych przepisów prawa. W tym kontekście sytuacja uczniów, którzy przez wiele tygodni czekali na decyzję w sprawie egzaminów, nie różni się wcale od sytuacji całego społeczeństwa. Chaos mamy ogromny. Wszystko razem jest nie do wytrzymania.

Mogło być lepiej w tych nadzwyczajnych czasach?

Jasne, że tak i nie mam co do tego wątpliwości. Sytuację mamy beznadziejną. Uczniowie mają rację. Tak jak reszta społeczeństwa stali się zakładnikami zamieszania wokół wyborów. I nie chodzi tu wcale o to, że czegoś tam się zdalnie nie nauczą, bo to się nadrobi, chodzi o to, że dorastają w czasach, które uczą ich chaosu i bezprawia. Przez te paniczne obawy przed wprowadzeniem stanu klęski żywiołowej mamy bałagan. A co do uczniów, to przypuszczam, że rodzice skierują tysiące pozwów przeciwko rządowi. Nie tylko w sprawie egzaminów, ale także w sprawie koszmarnej organizacji zdalnego nauczania. Wiele rzeczy – wyjąwszy wyjątki – jest niedopracowanych. Popatrzmy na prywatne szkoły. Zanim się to zaczęło, wszystkim uczniom zainstalowano w komputerach specjalne oprogramowanie. I tam to działa.



(…)

 

Cała rozmowa – tylko w Głosie Nauczycielskim nr 16-17 (e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 16-17/2020: