Szkoły ponadpodstawowe poradziłyby sobie z rekrutacją bez egzaminów. Sytuacja jest naprawdę wyjątkowa


Z Grażyną Widerą, dyrektor II Liceum Ogólnokształcącego im. Juliusza Ligonia w Chorzowie, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

„Wiemy, że macie ogromny stres” – przyznał minister edukacji, ogłaszając 9 kwietnia br. przesunięcie egzaminów. Czy wszystko jest już jasne?

Tego cytatu nie chcę komentować. Potrzeba długofalowych rozwiązań, a nie ciągłego utrzymywania nas w stanie tymczasowym, podejmowania decyzji w dwutygodniowym rytmie. My, nauczyciele i dyrektorzy szkół, też śledzimy informacje w mediach i wiemy, jaka jest sytuacja na świecie związana z pandemią. Można było przecież podjąć decyzje na dłużej.

Decyzja o przedłużeniu zawieszenia zajęć o kolejne dwa tygodnie nie rozwiała Pani wątpliwości?

– Chyba nie rozwiała niczyich. Nadal jesteśmy w stanie tymczasowości, a przecież już dziś wiadomo, że rektorzy uczelni wyższych termin zakończenia nadzwyczajnego trybu pracy wyznaczyli na 15 maja. W sprawie matur też nie dowiedzieliśmy się niczego nowego, choć oczywiste było, że ze względu na sytuację epidemiczną egzaminy nie odbędą się w zaplanowanym terminie. Wszystkim szkołom w kraju potrzebne są rozwiązana wykraczające zdecydowanie poza koniec kwietnia. W pewnym sensie przewidzieliśmy tę sytuację, dlatego zdalne nauczanie zaplanowaliśmy w naszej szkole dość szczegółowo i z wyprzedzeniem.



(…)

 

Więcej – tylko w Głosie (nr 16-17, e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 16-17/2020: