Felieton. Wielka zaleta lockdownu


Chociaż bardzo nie lubię lockdownu, narodowej kwarantanny czy jakkolwiek to nazwać, znoszę obostrzenia, nie sarkam, staram się znajdować w tym stanie pozytywy.

Robię to dla tych wszystkich, którzy w przeciwieństwie do mnie nie są silni i zdrowi. Bawię się w ćwiczenia myślowe. Dla przykładu bardzo tęsknię za pracą w szkolnych murach, jednak dzięki temu, że nie muszę do tej pracy dojeżdżać, mogę się wyspać. Nie muszę tłoczyć się w metrze pośród ludzi, którzy nie noszą masek, ryzykując zakażenie. Nie każdy ma ten luksus.

W edukacyjnym i rozwojowym aspekcie zamknięcie szkół to oczywista krzywda dla wielu nastolatków, mam jednak wrażenie, że tzw. opinia publiczna w ogóle nie dostrzega dobrych stron takiego stanu. Od zawsze uważam, że to uczeń jest podmiotem w szkole i to na nim, a nie na nauczycielu spoczywa odpowiedzialność za własną wiedzę i umiejętności. Jeśli uczeń nie przeczyta lektury, to on będzie uboższy o treści tej książki. Jeśli ściągnie na sprawdzianie, to oszuka siebie samego i po części swoich rodziców. Jeśli – zamiast samemu napisać wypracowanie – przepisze je z internetu, to się nie nauczy pisania i tak dalej, i tak dalej. Można to mnożyć. Brutalne? Niestety, ale prawdziwe.



(…)

 

Dariusz Żółtowski,

nauczyciel języka polskiego

 

Więcej – GN nr 14-15 (e-wydanie)

 



Pozostałe artykuły w numerze 14-15/2021: