Felieton. Sztuczna inteligencja


Kto z kim przestaje, takim się staje. Ja od roku najwięcej czasu spędzam w towarzystwie laptopa, nic więc dziwnego, że powoli przejmuję jego zwyczaje. Staję się taki jak on. Choćby w tej sprawie.

Do końca lekcji zostało jakieś 20 minut, gdy laptop poinformował, że bateria jest na wyczerpaniu i mam do dyspozycji najwyżej 10 minut. Chciałem go podładować, ale nie mogłem znaleźć ładowarki. Postanowiłem więc wycisnąć z niego tyle, ile się da, parę aplikacji odłączyć, a może uda się dotrwać do końca zajęć. Niestety, moje zabiegi nic nie dały. Zgodnie z zapowiedzią laptop wyłączył się, bo mu zabrakło energii. Krzyczałem, żeby wracał do roboty, ale nie zareagował. Sztuczna inteligencja nie da sobie wejść na głowę.

Parę dni później odbywało się nadzwyczajne posiedzenie rady pedagogicznej. Na szczęście zdalnie. Tym razem laptop był na stałe podłączony do gniazdka, gdyż obawiałem się, że znowu wywinie mi numer z wyczerpaną baterią. Niestety, stało się coś gorszego. Otóż po trzech godzinach narad coś mnie ścisnęło w dołku, potem coś załomotało w sercu, następnie jakby trzepnęło w głowie, czego efektem było uświadomienie sobie, że jak natychmiast się nie rozłączę, to zwariuję. Próbowałem pohamować to uczucie, ale bez skutku. Choć tego nie chciałem, zakończyłem swoją obecność na posiedzeniu. Bateria mi się wyczerpała.



(…)

 

Dariusz Chętkowski

 

Więcej – tylko w Głosie Nauczycielskim (nr 14-15, e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 14-15/2021: