Felieton. Nocne z uczniami rozmowy


Do tej pory wyłącznie rodzice prowadzili z nauczycielami nocne rozmowy. Ich epistoły przychodziło nam odbierać rano, w południe, wieczorem, a także w nocy. Pisali w dni powszednie i w weekendy. Niektórzy z nas, jak ja, w poczuciu – dodajmy, głupim poczuciu – obowiązku odpisywali, mimo że już przepracowali swoje 40 godzin w tygodniu.

 

Mam wrażenie, że wraz z pojawieniem się dzienników elektronicznych rodzice coraz bardziej się ośmielali, kroczek po kroczku wydzierali swoje domniemane prawa, tworzyli precedensy, przesuwali granice tego, co przystoi. Aż stało się tak, że wszystko przystoi, o ile uargumentuje się to „interesem dziecka”. Na to hasło każdy się cofa w przerażeniu i wysłuchuje, na czym ten interes polega.

Jednak nauczanie zdalne znowu przesunęło granice, doszło do tego, że w ubiegłym roku w Boże Ciało napisali do mnie najpierw uczeń, potem jego matka. Napisali, ponieważ przed długim weekendem spełniłem odwlekane przepowiednie i wpisałem oceny końcoworoczne. Oczywiście, doszliśmy do porozumienia, ale nie przypuszczałem wtedy, że naruszyłem granicę. Że pozwoliłem sobie na coś, czego nie powinienem robić. Pogwałciłem własną prywatność, oczywiście w interesie dziecka. Bo czy pisząc do pracownika innej niż szkoła instytucji państwowej, oczekujemy odpowiedzi już, teraz, natychmiast?



(…)

 

Dariusz Żółtowski

Nauczyciel języka polskiego

 

Cały tekst – GN nr 7-8 (e-wydanie)

 



Pozostałe artykuły w numerze 7-8/2021: